Dla wielu osób idealnym sposobem na życie byłby wieczny urlop. Albo przynajmniej sposób, by na wakacyjnym wypadzie dorobić. Jak się okazuje często wystarczy odrobina wiedzy i zaangażowania, by wakacyjne wojaże przekuć w sposób na biznes.
Przewodnik turystyczny
Najprościej wydawałoby się zostać przewodnikiem turystycznym lub pilotem wycieczek. Wiele firm na dzień dobry wymaga jednak formalnego potwierdzenia znajomości języka czy zdania testu wiedzy o danym państwie. Dodatkowo praca ta ogranicza nas do ciągłego przebywania w jednym, góra kilku krajach. Dla wielu osób to ogromny problem.
Wiele osób zarabianie na podróżach rozumie po prostu jako znalezienie pracy w egzotycznym kraju. Często bardziej liczy się znajomość angielskiego lub umiejętność gry na instrumencie niż formalne wykształcenie w jakiejś konkretnej dziedzinie.
Praca na farmie
Jeśli nie boimy się fizycznej pracy, można skontaktować się z organizacją WWOOF (World Wide Opportunities on Organic Farms). Zbiera ona wolontariuszy, którzy w zamian za wikt i nocleg są w stanie pracować na farmach. Pracuje się około czterech-sześciu godzin dziennie. Choć organizacja nie płaci bezpośrednio, to w ten sposób można zaoszczędzić nieco na kosztach wyjazdu.
Inną opcją są strony takie jak workAway.info. Łączą one potencjalnych pracowników z pracodawcami zagranicznymi. Do wyboru są różnorodne prace, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Łatwiej oczywiście będzie znaleźć pracę osobom, które pracują fizycznie – w ich przypadku bariera językowa i kulturowa są znacznie mniej problematyczne.
Firma za granicą
Jeszcze inną opcją jest przeniesienie swojej firmy poza granice kraju. Dla wielu osób, zwłaszcza pracujących w branżach kreatywnych nie jest ważnym, gdzie znajduje się ich miejsce pracy. Równie dobrze mogą dostarczać efekty swojej pracy z leżaka pod palmą, jak i mieszkania w centrum miasta.
Oczywiście przeniesienie działalności dla wielu osób nie jest rzeczą łatwą. Pod uwagę brać trzeba koszty życia w wybranym kraju, koszty ewentualnych przeprowadzek, a poszukiwanie nowych klientów nie zawsze jest proste, jeśli nie mamy możliwości spotkania się z nimi twarzą w twarz. Warto także skonsultować się w kwestiach księgowych, by później nie trzeba było wracać, by tłumaczyć się przed Urzędem Skarbowym.
Jeszcze innym, choć niekoniecznie polecanym sposobem jest tzw. begpacking. Polega on na tym, że turyści, często z bogatych krajów, po prostu żebrzą na ulicy, często zbierając środki na wyżywienie czy możliwość kontynuowania dalszej podróży. Wielu podróżników jednak uważa tę metodę za nieuczciwą. Szczególnie gdy turysta z bogatego kraju bierze pieniądze od biednych ludzi w krajach Azji Południowo-Wschodniej.